środa, 23 kwietnia 2014

8-Rozmowy

Chcę przeprosić z ta przerwę, błędy i co ważniejsze za beznadziejność, bezsensowność i wgl za cały ten post

,,W miejscu gdzie wszystko jest ukryte.
Jeśli musisz prosić, nigdy się nie dowiesz.
Jeśli wiesz, po prostu poproś.'' ~Helena R.
-Chodź.... musimy wracać.-Silne ramiona objęły kruche ciało i pomogły wstać.
-Nie chcę.-chwila sprzeciwu różowowłosej kobiety.- Puść.
-Sakura naprawdę spójrz na siebie jesteś.....
Wyrwała się jego uściskowi opierając o twardą korę drzewa. Spojrzała na niego spod przymrożonych powiek zamglonymi tęczówkami. Drgawki, które ogarnęły jej ciało sprawiły że ponownie upadla na kolana, a następnie sunęła ku ziemi. Przykucnął momentalnie i złapał ją w locie ponownie czując lodowatą skórę pod naciskiem jego dotyku.
-Nie chcę.... Gaara.... naprawdę nie chcę.-wyszeptała półszeptem.
Podniósł ją i przysiadł przy drzewie opierając plecy o jego wielki pień. Objął jej ciało w ramiona delikatnie rozcierając po barku chcąc dodać jej odrobiny własnego ciepła. Ciężka głowa łagodnie spoczęła na jego piersi. Czekał tylko na jeden moment.
Słońce powoli chyliło się ku zachodowi. Wiatr jak i powietrze stały się chłodniejsze, śpiewy ptaków umilkły, a las powoli przyzywały nowe zjawy.
-Sakura?-wyszeptał cicho.
Nie słysząc odpowiedzi delikatnie odsunął jej głowę i wyswobodził się spod jej ciężaru. Objął ja ramionami i podniósł. Nie poruszyła się. Dobrze idziemy.
Szedł pustoszejącymi drogami Wioski kierując się w stronę jednego z najbardziej zadbanych domów.
Lekka osóbka którą trzymał oddychała płytko, jej śnieżna skóra mieszała się z żywym kolorem nieogarniętych włosów, usta przypominały kolor wyblakłej maliny. Lodowata, drżąca, praktycznie na wpół przytomna.... taka... taka bezbronna.
-Jezu! Co się stało?-w progu dopadła go Sigata. Od razu kierując rudego mężczyznę w stronę pokoju.-Połóż ją tu... zaraz się zajmę.
Ruszyła w stronę kuchni. Po chwili słyszał jakieś krzyki, tłuczone szkoło. Do pokoju wpadła ciemnowłosa z Ino i Tsuki.
-Co się...
-Nic wyłaź poradzimy sobie-drobne palce Tsuki wypchnęły go za próg pokoju.

-Mmmm...-niespokojne powieki drgnęły czując ciepło i obecność kogoś nowego. Zielone tęczówki powoli odsłoniły się i ujrzały trzy siedzące przy nich osoby. Każda zajmowała się czymś innym. Najmłodsza parzyła jakieś zioła, inna szukała czegoś w torbie, a trzecia po prostu siedziała i gładziła jej dłoń.
W jednej chwili podniosła się na łokciach. Trzy pary oczu ruszyły w jej stronę.
-Sa....
-Już dobrze, potrzebuję tylko...-czuła małą ilość energii w sobie. Potrzebowała tylko jednej rzeczy i chwili wypoczynku, świeżego powietrza.
Wskazała na swoja torbę. Ino od razu ja pochwyciła i podała w kościste dłonie od razu przyklękając przy niej. Wszystkie trzy czekały z zniecierpliwieniem co takiego wyjmie różowowłosa.
Po pewnym czasie kruche palce ujęły małe szklane pudełeczko. Wysypała na drżącą dłoń z szczęść dwukolorowych kapsułek i połknęła jednym ruchem. Spojrzała po przyjaciółkach posyłając im słaby uśmiech. Jej wzrok przystanął na chwile przy Sigacie.
Wzięła kilka głębokich wdechów i czuła jak upragnione ciepło rozpływa się po jej ciele. Poczuła przypływ sił, więc gdy tylko usłyszała krzyk i głuchy huk poderwała się na równe nogi.
Chwiejnym krokiem podbiegła do drzwi wypadając na jasny korytarz kierując się  hałasem zostawiając za sobą przyjaciółki.

-Ty!-podszedł do jasnookiego szybkim i pewnym krokiem.-Jak mogłeś?
-Odpieprz się.-poczuł gwałtowny ból.
-Wiesz....-nie dokończył. Uniósł rękę, aby zadać ponowny cis ale powstrzymał go stłumiony krzyk i zimne palce na zaciśniętej pięści.
-Zostaw.-stanowczy ton choć osłabiony wydobył się z drobnej postaci. Stanęła pomiędzy nimi.
-Nie interesuj się mała zdziro.-wysyczał przez zęby ukazując swój gniew.
-Nie mów tak!-Sakurę wyminął Takeo, celując pięścią prosto w czerwonowłosego. Atak został natychmiast zatrzymany. Gaara przysunął się bliżej niego i wysyczał przez zęby.
-Może mam ją traktować jak ty....?-spojrzał mu prosto w oczy.-Może powinienem ją zostawić tam gdzie znalazłem? Ledwo przytomną? Bo tobie nie zachciało się łaskawie przyprowadzić jej z powrotem?!
-Lepsze to niż traktowanie jej jak pierwszej lepszej dziwki jak to robisz!-źrenice się powiększyły, a tętno przyspieszyło rytmu.-Jesteś jak pieprzony gówniarz chowający się za cierpieniem innych. Nie widzisz ile razy przez ciebie była...-Nie dokończył.
-Ty mały gnoju! Bynajmniej nie zostawiam tego słabeusza-wskazał na różowowłosą dziewczynę-samego na pewną śmierć!
Takeo otworzył już usta chcąc wypowiedzieć zapewne złośliwą odpowiedź, jednak..
-Koniec!!
Cisza.... Wszystkie pary oczu zwróciły się ku drobnej postaci. Odepchnęła obydwóch do przeciwległych kątów. Czuła jak klatka piersiowa unosi się i opada w szybkim nieregularnym tempie, jak oczy zachodzą mgłą, jak odpływają całe siły które tak uporczywie chciała zatrzymać w sobie.
-Obydwaj zachowujecie się jak dwa małe bachory nieodróżniające niczego. Tak!-skierowała się w stronę Gaary- Jestem słaba. Jestem słabeuszem i nigdy nie będę silniejsza.-Ponownie zwróciła się do drugiego.-Nie wiem o co tobie chodzi.... Nigdy nie prosiłam ciebie o moją obronę w stosunku do niego więc. Obydwaj się uspokójcie. Jestem słabą osobą niepotrzebującą nikogo do obrony zrozumcie to. Niewiele mi potrzeba! Jeśli jeszcze raz....- nie skończyła.-A zresztą. Powiem teraz za chwilę i tak będzie to samo.
Odwróciła się na pięcie i ruszyła swobodnym krokiem do swojego pokoju.

Ciche pukanie zagłuszyło panującą w ciemnym pomieszczeniu cisze. Uchylenie drzwi sprawiło, że światło padło na siedzącą na parapecie wychudzona postać.
-Mogę?-brak odpowiedz sprawił, iż wysoka kobieta weszła wolnym krokiem do pomieszczenia. Przystanęła przy parapecie.-Zawsze uwielbiałaś pełnie. Łagodny głos zabrzmiał w uszach różowowłosej.
Cisza. Cisza. Cisza.
-Takeo nie chciał....
-Wiem.-w końcu się odezwała. Jej głos był, owiany czymś co ciężko byłoby nazwać.
-Jesteś dla niego naprawdę bardzo ważna..... Przez te wszystkie lata, przy każdej możliwej okazji wspominał ciebie. Nawet dwa razy miał już wyjść za mąż. Sakura-spojrzała jej w oczy.-To jest mój brat i nawet jeśli ty nie.... proszę nie zrań go.
-sigata. Takeo jest wyjątkową osobą dla mnie naprawdę traktuje go jak brata...-po krótkiej chwili dodała-i takim pozostanie przynajmniej na razie.
-Rozumiem.
Ponowna cisza roztoczyła się po pokoju.
-Te pigułki-ciemnowłosa ponownie robiła cienką barierę-kojarzę je.... Mama brała takie same zanim... Zanim zginęła. Czy...?
Odpowiedzią było tylko nieme spojrzenie. Do jasnych oczu napłynęły łzy.
-Ej spokojnie. Przecież nic nie est przesądzone.
-To dlatego tak szybko marnujesz siły?-spojrzała na nią.-Dlatego wiecznie się trzęsiesz, jesteś blada jak kamień  lodowata jak lód? Dlatego wyglądasz jak po wieloletniej głodówce, a twoje oczy nie mają tego samego blasku co wcześniej?
-sigata....
Cisza. Spojrzały razem na srebrną tarczę okrągłego księżyca. Cisza ponownie poniosła się po pomieszczeniu przerywana od czasu do czasu szelestem zielonych liści a wietrze zza okna i cichymi oddechami . Ciemny granat nieba dzisiejszej nocy rozjaśniała tylko srebrna kula. Wokół nie było ani jednej złotej plamy. Ciemne, puste okna innych mieszkań,  opustoszałe ulice.... Cisza, przerażający spokój.
-Wiesz czasem się zastanawiam.-tym razem cisze przewała Sakura-czy wszystko ma na pewno sens? No bo.... jak wytłumaczyć brak współczucia w nas? Dlaczego tak trudno odróżnić dobro od zła? Taki Gaara, Nie raz mam wrażenie że próbuje się zmienić. Innym razem jest wręcz odwrotnie. Jest zagubiony.... i to bardzo. Z każdym dniem bardziej odczuwam lęk. Lęk przed tym co dopiero będzie. Wiesz..-oderwała wzrok od pełni.-Tak bardzo się boję....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz