wtorek, 29 kwietnia 2014

9-Odczucia.

Przepraszam za błędy, długa przerwę, bezsensowność posta...

Głucha, nieprzenikniona cisza.
Zobacz... Rozejrzyj się dookoła.... Nic. Ciemność, głuche dźwięki. Słyszysz jedynie bicie własnego serca. Wokół tylko ciemność. Przyzywająca nocne mary. Sen, jawa, koszmar... koszmar. Do czego to porównasz?? Do życia? codzienności? Do czego...?
W ciemnych ścianach nie słychać praktycznie nic. Zupełnie. Jakby jakikolwiek hałas był zaraz likwidowany. Chwila... a jednak.
W ciemnościach słychać szybki oddech, niepewne ruchy, jęk... najpierw cichy, przeradzający się w głosy, potem krzyk, a następnie w wrzask.
Światło.... bieg bosych stóp, cieple ramiona.
-Dobrze, to tylko sen.
Kontrastujący z lodowatym ciałem, ciepły głos powoli docierał do umysłu. Rozchodził się po nim niczym ciepły kubek ulubionej zielonej herbaty. Leniwie uderzając w punkty świadomości. Kiedy już przywołał rozumowi jasność myślenia, drżąca osoba mocniej wtuliła się w silne ramiona wbijając paznokcie powodując przy tym małe, drobne czerwone plamki.
-Kiedyś nigdy nie miałaś koszmarów...
-Kiedyś nie miałam tylu problemów.-powiedziała słabym głosem.
-Problemy są po to, aby je rozwiązywać.-wyszeptał do ucha różowowłosej.
-Ale kiedyś.... nie bałam się tego wszystkiego.
Poczuła mocniejszy uścisk i wzmocnienie nacisku dłoni na plecach. Cisza, która zapanowała pośród nich nie przeszkadzała jej w najmniejszym stopniu. Mogła wsłuchać się w przyspieszone bicie serca, w szum płynącej po tętnicach krwi.
-Czego niby miałabyś się bać?-Spytał. Czekał dłuższą chwile jednak nie uzyskał odpowiedzi.-Nie powinnaś się bać... Sakura-spojrzał w jej zielone tęczówki.-Cokolwiek będzie chciało ciebie skrzywdzić uśmiercę to własnymi rękami... nawet za cenę własnego życia-widząc jej wzrok pokręcił przecząco głową i dodał.-Czy podoba ci się to czy też nie.
Odskoczyła od niego gwałtownie opierając się plecami o zimną ścianę pokoju. Zdziwiony wzrok oplótł jej ciało dusząc powoli z każdą sekundą. Przecież musi mu to powiedzieć... i tak się dowie.
-A co jeśli zabiło by mnie coś innego?-odparła po chwili jeszcze bardziej przytłumionym tonem.
-Co ty bredzisz?
-Nie wiem... na przyklad jakaś choroba?
Delikatnie otworzył oczy szerzej, tęczówki pociemniały tracąc swój blask, a źrenice powiększyły się gwałtownie.
-Nie chcesz chyba mi powiedzieć.... Sakura to naprawdę nie jest dobry czas na tego typu żarty.
Widząc jej poważna minę i to jak obejmuje się kościstymi ramionami... Właśnie! Dlaczego nie zauważył tego wcześniej? Jest taka chuda.... praktycznie same kości, kolorem przypomina białą kartkę, jest taka słaba.
-Takeo, ja...
-Sakura...-podszedł do niej bliże opierając ręce na barkach i przykładając własne czoło co jej czoła.
-Boję się.... Tak bardzo się boję.-wyszeptała. Podniosła delikatnie wzrok spoglądając na jasny wyraz jego oczu.
Jego lewa ręka wolno powędrowała ku tyłowi jej głowy, palce wplotły się w ciekę, jedwabiste, różowe włosy. Twarze chyliły się ku sobie.
-Zawsze będę przy tobie.
Wyszeptał tak cicho, że nawet ona ledwo to usłyszała. Wargi się stykały, najpierw delikatnie, ledwie muśnięcie, potem zatopili się w własnym pożądaniu powoli co raz to chętniej zatapiali się w własne uczucia. Prawa dłoń Sakury została troszkę uniesiona i oparta wierzchem o zimną ścianę splątana z palcami ciemnowłosego. Ich ciała co raz mocniej pragnęły siebie nawzajem, byle mocniej, byle bliżej. Krótkie przerwy na złapanie oddechu kończyły się tylko krótkimi zdaniami kobiety.
-Nie powinniśmy- szybki oddech i ponownie zatopiła się w tańcu dwóch języków-Takeo naprawdę.-Mimo tego co mówiła chłopak jej nie słuchał, sama wtapiała jeszcze mocniej palce w jego włosy, a druga z kościstych dłoni spoczywała na plecach wbijając długie palce paznokciami w skórę.-Przestańmy, proszę.-Nic. Zero reakcji.
Po chwili różowowlosa opamiętała się i odepchnęła mężczyznę mówiąc stanowczym tonem.
-Powiedziałam.... Nie powinniśmy.-Schowała się w swoich ramionach i próbowała uspokoić oddech.
Podszedł do niej ponownie kilka kroków i uniósł opadające kosmyki włosów.
-Idź....-nie ruszył się.-powiedziałam idź.
Oczy zaszkliły się, jednak nie podniosła wzroku. Nie chciała by widział ją w takim stanie, że była rozdarta. Nic chciała stracić jego przyjaźni, nie chciała go zranić, a zarazem coś jej mówiło, że takie rozwiązanie tylko przystwoży więcej problemów.
Wstał i ruszył w kierunku zamkniętych drzwi. Otworzył je. Smuga światła wpadła do pokoju delikatnie rozpraszają panująca wokół ciemność. Spojrzał tylko krótkim skinieniem i wyszedł przez próg do korytarza.
Krucha osoba wstała gwałtownie , kładąc swoje stopy na ziemię i schodząc z łóżka podeszła do okna pragnąc choć małego wdechu świeżego powietrza. Musi sobie to wszystko poukładać, spróbować zrozumieć kilka spraw. Otworzyła okno na oścież siadając na parapet z nogami leniwie zwisającymi i od czasu do czasu odbijającymi się od zewnętrznej ściany domu.
-Kuźwa...-ciche przekleństwo wypełniło ja po same czubki palców, jednak rozładowało jakiś mały stopień tego co kumulowało się w niej i ma ochotę wydostać się pod postacią jakiegoś gwałtownego wybuchu.
-Chcesz uciec czy tak tylko siedzisz z chęcią upadku z tego okna?
Kruche ciało przeszła fala strachu i lęku. Przestraszyła się nie mając świadomości, że przy niej jest ktoś jeszcze.
-interesuje cię to?-spytała-Po co tu jesteś? Nie powinieneś pilnować swoich spraw?
-Pilnowanie twoich jest dużo zabawniejsze.
Przyłożyła dłonie do twarzy głośno wypuszczając powietrze. Obróciła się na parapecie o 180 stopni i weszła powrotem do pomieszczenia. Zaraz za nią wszedł do niego przez to samo wejście czerwonowłosy mężczyzna.
-Jutro wyjeżdżamy.
Siedzenie z nim sam na sam w jednym pokoju wydawało się być dość dziwnym wydarzeniem. Czuła jak po ciele przechodzą nieme dreszcze, a jej postać na dźwięk tych dwóch słów zaczyna powoli wytracc swoja energię. Odwróciła się powoli do niego i spojrzała wzrokiem, którego intencja było uśmiercenie chłopaka. Stał tak blisko... zaledwie na wyciągnięcie ręki. Bił od niego chłód którym przesiąknął znad dworza, i zapach... zapach? Tylko jaki. Wlatywał przez nozdrza i uderzał w każdą komórkę ciała.
-Tak szybko? myślałam że jeszcze chwile tu zostaniemy. Wiesz...-ton głosu był cichy, słaby, przegrany, a zarazem stanowczy.
-Haha- kpiący śmiech rozproszył panująca wokół atmosferę.-I jeszcze zaraz mi powiesz, że zależy ci na tym idiocie.
Podeszła do niego o krok i zamachnęła się. Silna dłoń zdążyła zatrzymać siarczyste uderzenie miażdżąc nadgarstek.
-Coś nie wyszło-schylił twarz tak, aby mogła mu spojrzeć w zimny turkus tęczówek.
-Wyjdź.-Ton leciutko uniesiony i stanowczy zagościł w jej ustach. Nie ruszył się. Wymierzyła drugi policzek, drugą ręką, który ponownie został zatrzymany.-Powiedziałam wyjdź!
spojrzał jeszcze raz w jej zielone tęczówki i odepchnął nadgarstki do tylu. Wyminął ją trącając ramieniem i wyszedł z pokoju.
Sakura stała na środku z spuszczoną głową, po chwili przyłożyła do twarzy dłonie i rozmasowała oczy pod powiekami.

Poranek przy bramie Wioski Ciszy także nie był zbyt kolorowy.
-Będziemy tęsknic.- objęcia Tsuki dodawały jakiejś otuchy kruchej osóbce, którą ściskała.
-Zawsze możesz do nas przyjść... pamiętaj.-Dodała Sigata chwytając ją i równie mocno jak Tsuki obdarowała uściskami.
-Ciekawe gdzie Takeo.... Nie przyszedł się pożegnać?-Pytanie najmłodszej z zebranych rozbiło barierę, którą stworzyła Sakura w jej umyśle.
-Wcześniej się pożegnaliśmy wiesz...
Zapadła chwilowa cisza. Każdy spoglądał na siebie wzajemnie.
-To ruszamy.
Ostatnie spojrzenie i już powoli tak bliska sercu Wioska ginęła w kłębach liści i konarów drzew.
-,,Wcześniej się pożegnaliśmy''. Dobre i to.-znajomy wścibski głos pojawiający się tuż przy drobnym ciele oszumił tok myślenie.
-Spieprzaj.-odbiła się mocniej od gałęzi powoli wysuwając się na prowadzenie.
-Tym razem nie będzie, żadnych przystanków.-dodał doganiając ją.-Zachowuj siły i leć blisko mnie. Nie chcę, żebyś spadła jak ciebie opuszczą.
Nie zachowane w pamięci, latające w każdą stronę, po prostu burza myśli i uczuć, emocji przeszła przez drobne ciało Sakury.

1 komentarz:

  1. Mitsuko Black Lady1 maja 2014 21:10

    Cześć.
    No i co ja mam napisać? Może na początku to, że już od dawien dawna żadne opowiadanie mnie tak nie wciągnęła. Tworzysz fantastyczne opisy. Dokładne. Pełne emocji. Nie skracasz do minimum. Wszystko można sobie wyobrazić. Co do zielonej herbaty... też ją lubię :) A Sakura i jej choroba... ciekawe co jej dolega? Będę musiała przeczytać pozostałe notki, może tam znajdę jakąś wskazówkę :)


    PS.: Również piszę o Naruto i serdecznie zapraszam do oceny pierwszego rozdziału http://mystery-shinobi.blog4u.pl/

    OdpowiedzUsuń